Jak zmusić korzeń?
Jak zmusić korzeń?
Jak sprawić, by korzeń zatonął? I nie chodzi mi tu o przyciskanie kamieniami czy wiązanie. Chodzi mi o zaaplikowanie mchów, które na razie "pełzają" po dnie. Korzeń mam już 3 razy wygotowany i wcześniej przez 2 lata był w akwa.
Smart4u
- mario150375
- Posty: 225
- Rejestracja: 2010-01-12, 20:37
- Lokalizacja: Ksawerów
Ja miałem kiedyś podobną sytuację.
Nie tonął długo,więc go wyjąłem,zostawiłem na balkonie parę miesięcy.
Użyłem go znów ponownie zapominając o fakcie z trudnościami zatonięcia.
Włożyłem go przyciskając kamieniem.
Po chyba 2 tygodniach robiłem jakieś porządki w akwarium i niechcący trąciłem kamień,który spadł z korzenia,a korzeń nie wypłynął.
Od razu piszę,że to nie jest definicja sposobu na tonięcie korzenia,ale coś może w tym jest,by go ponownie wysuszyć.
Nie tonął długo,więc go wyjąłem,zostawiłem na balkonie parę miesięcy.
Użyłem go znów ponownie zapominając o fakcie z trudnościami zatonięcia.
Włożyłem go przyciskając kamieniem.
Po chyba 2 tygodniach robiłem jakieś porządki w akwarium i niechcący trąciłem kamień,który spadł z korzenia,a korzeń nie wypłynął.
Od razu piszę,że to nie jest definicja sposobu na tonięcie korzenia,ale coś może w tym jest,by go ponownie wysuszyć.
Filmy
http://www.youtube.com/watch?v=z8VaijfV ... er&list=UL
Zdarza siĂÂŞ,ĂÂże piszĂÂŞ z telefonu,tam z polskimi znakami jest na bakier,wiĂÂŞc proszĂÂŞ o wyrozumiaĂÂłoĂÂśĂÂŚ.
http://www.youtube.com/watch?v=z8VaijfV ... er&list=UL
Zdarza siĂÂŞ,ĂÂże piszĂÂŞ z telefonu,tam z polskimi znakami jest na bakier,wiĂÂŞc proszĂÂŞ o wyrozumiaĂÂłoĂÂśĂÂŚ.
- mario150375
- Posty: 225
- Rejestracja: 2010-01-12, 20:37
- Lokalizacja: Ksawerów
A gotowałeś w solance?
Chociaż z tymi korzeniami jest róznie, teraz preferuję kupno już spreparowanego - oszczędza czas i trochę nerwów.
Chociaż z tymi korzeniami jest róznie, teraz preferuję kupno już spreparowanego - oszczędza czas i trochę nerwów.

Ostatnio zmieniony 2011-11-22, 22:01 przez mario150375, łącznie zmieniany 1 raz.
czy nawiercenie korzenia przyspieszy jego tonięcie, to nie jestem pewien, ale wiem, że próba przyspieszenia tonięcia za pomocą kamienia może przynieść skutki odwrotne.
Najlepiej jak sam będzie nasiąkał aż a końcu zatonie.
Jeżeli chcemy już przyspieszyć, to tak go obciążamy , zeby jakaś część zawsze była nad wodą. Chodzi o to, że jak za szybko zanurzymy, to powietrze w jego strukturze nie będzie mogło sie całkowicie wydostać i w korzeniu powstanie coś na kształt poduszki powietrzenej, która może potem nawet kilka lat z niego wychodzić.
Nie dzieje się tak zawsze, ale dośc często się zdarza.
Najlepiej jak sam będzie nasiąkał aż a końcu zatonie.
Jeżeli chcemy już przyspieszyć, to tak go obciążamy , zeby jakaś część zawsze była nad wodą. Chodzi o to, że jak za szybko zanurzymy, to powietrze w jego strukturze nie będzie mogło sie całkowicie wydostać i w korzeniu powstanie coś na kształt poduszki powietrzenej, która może potem nawet kilka lat z niego wychodzić.
Nie dzieje się tak zawsze, ale dośc często się zdarza.
Wojtek
Moje baniaki:
240l - jest - http://akwarysci.com/forum/viewtopic.php?t=8996
30l - http://akwarysci.com/forum/viewtopic.php?p=48443#48443
240l - było - http://akwarysci.com/forum/viewtopic.php?p=48341#48341
Moje baniaki:
240l - jest - http://akwarysci.com/forum/viewtopic.php?t=8996
30l - http://akwarysci.com/forum/viewtopic.php?p=48443#48443
240l - było - http://akwarysci.com/forum/viewtopic.php?p=48341#48341
- Witek Miszczak
- Posty: 402
- Rejestracja: 2010-03-18, 12:37
- Lokalizacja: Brzustów/Będków
Kiedyś czekałem na ponowne zatopienie wysuszonego korzenia na tyle długo (6 lat), że zrobiłem aranżację z pływającym.
Teraz są na rynku bardzo fajne korzenie, które mają dużą wyporność i twardość, co zapewne sprawi, że namaczanie potrwa zbyt długo.
Ja sobie radzę tak, że przewiercam kostkę brukową i przykręcam do korzenia wkrętem nierdzewnym. Kostkę maskuję podłożem i... już.
Teraz są na rynku bardzo fajne korzenie, które mają dużą wyporność i twardość, co zapewne sprawi, że namaczanie potrwa zbyt długo.
Ja sobie radzę tak, że przewiercam kostkę brukową i przykręcam do korzenia wkrętem nierdzewnym. Kostkę maskuję podłożem i... już.
- mario150375
- Posty: 225
- Rejestracja: 2010-01-12, 20:37
- Lokalizacja: Ksawerów
-
- Posty: 362
- Rejestracja: 2010-07-25, 17:25
- Lokalizacja: łódzkie
podepnę się pod temat (nie obraźcie się)
pamiętam jak kiedyś wydobyłem z szafki duży kawał lignitu, leżał tam, żeby nie skłamać, z dwa lata
wsadziłem go do wiadra z wodą (i z tego co pamiętam z solą) i nie wytrzymał zbyt długo; po jakihś dwóch trzech dniach trzasnął na pół, a później to już się w rękach rozlatywał :/
to był "błąd w sztuce" czy już "zmęczenie materiału" (czyt. ja spartaczyłem sprawę, czy lignit był ju do niczego wcześniej) ??
pamiętam jak kiedyś wydobyłem z szafki duży kawał lignitu, leżał tam, żeby nie skłamać, z dwa lata
wsadziłem go do wiadra z wodą (i z tego co pamiętam z solą) i nie wytrzymał zbyt długo; po jakihś dwóch trzech dniach trzasnął na pół, a później to już się w rękach rozlatywał :/
to był "błąd w sztuce" czy już "zmęczenie materiału" (czyt. ja spartaczyłem sprawę, czy lignit był ju do niczego wcześniej) ??
bla bla bla...