Wspomnienia akwarystyczne....

rozmowy na dowolne tematy
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
andrzej_vader
Posty: 357
Rejestracja: 2009-10-18, 21:02
Lokalizacja: Łódź

Post autor: andrzej_vader »

Ponieważ temat jest wspomnieniowy, to ja też sobie „wspomnę”. Szczerze mówiąc, nie wiem skąd wzięło się zainteresowanie akwarystyką. Pewnie u jakiegoś kolegi zobaczyłem akwarium (ze 30L, ramowe, full wypas :-) ) z gupikami. I na zasadzie „kumpel nie może mieć lepiej”, „wypożyczyłem” od babci słoik po ogórkach, jakiś taki wielgachny, zwężający się na górze. Bladego pojęcia nie mam skąd pojawiły się pierwsze ryby. Pewnie też od kolegi w ramach wymiany za resoraka :D. Rośliny? Też nie wiem... pamięć jednak zawodzi. Ale wiem co miałem, moczarkę która bardzo mi się podobała, i świetnie rosła w słoiku, chyba nigdy nie miałem lepszej i lepiej wyglądającej. Vallisneria też była. Ale taka bardzo gruba, sztywna odmiana, nie pamiętam w tej chwili łacińskiej nazwy. Ciężko już ją spotkać. I te rośliny wszyscy koledzy mieli. Nie było skąd wziąć innych. A może po prostu nie zdawaliśmy sobie sprawy, że coś innego może w wodzie rosnąć :-) Ale próby były. Próby zintegrowania rogatka wyłowionego z lokalnego bajora ze słoikiem z rybkami. Próba udana przez 2 dni. Potem rogatek rozpoczął proces rozpuszczania się. Ale dwa dni szpanowało się „Nową” roślinką :-) Następną roślinkę pozyskałem z ... kradzieży ;-). Kradzież odbyła się w akwarium szkoły podstawowej. Stało tam duże jak na tamte czasy, chyba 80L akwarium bez oświetlenia, grzałki i filtra. Nie wiem czy coś tam żyło oprócz ślimaków. Ale za to zarośnięte było całe vallisnerią spiralis. Trzeba było tylko wsadzić rękę do akwarium i pociągnąć za długi listek. I roślinka powinna już być moja. Cóż za zdziwienie zapanowało, kiedy pociągnięta roślinka... wyciągnęła sznurek następnych roślin. Tak nauczyłem się, że rośliny potrafią rozmnażać się przez podziemne odrosty. Nie wiem jakim cudem nikt nie zauważył tego bałaganu w akwarium, którego dokonałem. Ale roślinka została pozyskana, zawinięta w wilgotna gazetę, wsadzona do tornistra i przytachana do domowego słoja.
Nie wiem też kiedy, rodzice zauważyli, że akwarium zajmuje mnie na dłużej i przez to nie wpadają mi do głowy głupie pomysły. Ale zauważyli, bo któregoś dnia, ojciec przywiózł do domu oooogrooomne akwarium. Ramowe 80L. To był szok. Skąd je wziął? Nie wiem. Ale chyba zostało zakupione, bo wyglądało wtedy na nowe. Zresztą, nic mnie to wtedy nie obchodziło. Szaleństwo pojemnościowe. Osiemdziesiąt litrów. Ile słoików po ogórkach się w nim mogło zmieścić? Ojciec z racji prac w geologii, przytargał też torbę rzecznego żwiru. Pojawił się szklany filtr fajkowy ze starą rajstopą w fajce i warczący brzęczyk. Brzęczyk stał na szybie nakrywowej i brzęczał przez to trzy razy mocniej niż normalnie. Z tego też powodu był włączany rzadko, że tak powiem – od święta. Było też oświetlenie, połączone z ogrzewaniem akwarium. Było to konstrukcja mojego dziadka. Żarówka powieszona na krawędzi akwarium, do połowy zanurzona w wodzie. Wieczorami, zapalałem ją i można było oglądać akwarium kiedy nie było światła dziennego. Wodę wymieniałem całą, bo jakże inaczej można było :-) Całe akwarium myło się i szorowało w wannie. Żwir płukało się w gorącej wodzie. Ryby przeżywały ten czas w starym swoim więzieniu czyli słoiku. Umieralność ryb była bardzo duża. Zmiany warunków bytowania, brak stabilizacji akwarium robiło swoje. Często pojawiała się pleśniawka. Były tez glony, ale z braku oświetlenia tylko zielone gluty na żwirze i liściach roślin, które były bardzo łatwe do zdejmowania i człowiek się specjalnie nimi nie przejmował.
To pierwsze akwarium miałem u dziadków na łódzkim Teofilowie. Z tego też powodu a raczej dzięki temu mogłem jako dziecko udawać się na pierwsze giełdy akwarystyczne (o jakich słyszałem), które odbywały się w Domu Kultury „Lutnia”. To było dla mnie i moich kumpli coś niesamowitego. Tam były cuda o jakich nikt z nas nie słyszał. Jakieś urządzenia... ryby których nikt z nas nie znał, rośliny... przychodziliśmy do domów chorzy na akwarystykę :-). Chodziło się tam zawsze ze świeżo umytym słoiczkiem, żeby kupić... rybkę... albo parkę :-). Na nic więcej nas nie było stać. Ale chodzić było warto, bo sama ta atmosfera była niesłychana. Tłum ludzi, zapach wody z akwariów mieszający się z dymem Klubowych, ścisk, i my ze słoikami w specyficznej mission impossible dostania się do sprzedawcy i wyduszenia z siebie: „Parkę tych czarnych z księżycowymi ogonami poproszę”. Chodziło oczywiście o molinezje.
Niestety, dobre się kiedyś musi skończyć. Trzeba było się w końcu wyprowadzić z Teofilowa. Akwarium przyjechało tu gdzie mieszkam obecnie. Potem przybyło jeszcze jedno. Dostałem je od kolegi który skończył karierę akwarysty. Akwarium ciekło i musiałem pod nie stawiać miskę (stało na stelażu). Uszczelnianie nie powiodło się, ale żal było takie wielkie (60L) wywalać. A na ponowne oszklenie nie było kaski. Te akwaria wytrwały jakiś rok albo półtora. Przybyło obowiązków, innych zainteresowań. Akwaria zostały zlikwidowane.
I bez akwarystyki przeżyłem jakieś 20 lat a może i dłużej. I traf chciał, że poznałem kiedyś człowieka, który w domu miał... 400L morskiego akwarium. To chyba było jednak za wiele jak na moją słabą wolę :-) I zaczęło się na nowo. Od jego brata dostałem akwarium 80L, już normalne, klejone. Rozpoczęło się szaleństwo roślinno rybne. Osiemdziesiątka po jakimś czasie wróciła do poprzedniego właściciela którego ponownie zaraziłem tą „wodną chorobą”. A u mnie pojawiło się akwarium 340L. Długo nie trwało, a pojawiło się kolejne, tym razem odkupione od Jabola, 240L. Oprócz tego jeszcze stoi 60L na obecny czas nie zagospodarowane. I wszystko to zaczęło się od słoika z parką gupików.
Chyba się za dużo rozpisałem :-)

king
Posty: 1127
Rejestracja: 2009-09-02, 11:08
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: king »

świetna historia ;-) Ale genialny temat nam się zrobił :mrgreen:
Co do gotowania zwiru to nawet garnki specjalne miałem do tego celu podobnie jak do korzeni tata dał mi kociołek na oko 60l taki masarski konkret i gotowałem je na UWAGA!!!! ognisku bo mamuśka się darła ze gaz marnuje to u babci karczowałem lasek i na 8 ceglach robiłem zupę celulozową.
Grzanie żarówka widzę było powszechne wbrew pozorom było to bezpieczne, rzadko pękały...

żałobniczka
Posty: 8
Rejestracja: 2010-09-18, 20:12
Lokalizacja: Łódź

Post autor: żałobniczka »

Mnie pasją do akwarystyki zaraził tata koleżanki z podstawówki, który miał całą ścianę w kuchni zastawioną regałami z akwariami ( było tego coś koło 8 sztuk). Od początku miałam dość duże jak na tamte czasy bo 60 l akwarium, a w nim głównie gupiki. Dość wcześnie wyszłam za mąż i mój ślubny okazał się też miłośnikiem akwarystyki, od jego kolegi dostaliśmy ogrooomne 200l ramowe akwarium a w nim hodowaliśmy pielęgnice zebry które z powodzeniem udawało się rozmnażać. Niestety mąż mi obumarł a patrzenie na rybki wywoływało potoki łez więc oddałam całe akwarium w dobre ręce. Dwa lata temu postanowiłam że czas powrócić do dawnej pasji i zakupiłam "60tkę z pełnym wyposażeniem", byłam zachwycona łatwością z jaką mogłam założyć ponownie akwarium. Teraz już zachwyt nie jest tak wielki, 60tkę zamieniłam na 200l bez wyposażenia w pakiecie, resztę skompletowałam samodzielnie korzystając z rad bardziej doświadczonych akwarystów. Co prawda to jeszcze nie to co chciałabym mieć, ale akwarystyka to nie jest tanie hobby i na razie na nic lepszego mnie nie stać. Uważam że teraz jest dużo łatwiej i to w sensie pozytywnym, dostęp do różnych rodzajów pokarmów a nie tylko suszona rozwielitka ( a mrożonkami jestem wręcz zachwycona) , dużo roślin do wyboru a nie tylko moczarka i rogatek, no i duża dostępność wiedzy o akwarystyce dzięki internetowi. Dzięki temu wszystkiemu znowu mogę siedzieć i gapić się godzinami na rybki, a to najlepszy środek antystresowy jaki znam :mrgreen:

Pabian
Posty: 483
Rejestracja: 2011-09-06, 20:15
Lokalizacja: Pabianice

Post autor: Pabian »

Nie pamiętam ile lat miałem, 8-10, jak dostałem od ojca wielki słój ,może 15-20 l.Razem ze słojem tata przytargał parkę mieczyków zielonych , parę dni póżniej doszła jakaś roślinka,chyba cryptokoryna. Wiedział,że ciekawią mnie rybki, ale był jaszcze drugi powód nie wiem czy nie ważniejszy :lol: -sam chciał mieć akwa ,ale mu moja mama nie pozwalała .Oczywiście od razu była kłótnia ,że po co ,na co ,kto to będzie czyścił itp. W końcu jednak matka się zgodziła ,pod warunkiem że będę się tym "czymś" opiekował.Słoik stanął na lodówie!!.Z pewnością liczyła na to że mi się znudzi i po jakimś czasie akwa będzie zlikwidowane.Myliła się .Godzinami się gapiłem w ten słoik i nie było z ojcem innego tematu jak tylko ryby.....i na to właśnie ojciec liczył .Zaczął tłumaczyć matce ,że w takim słoiku nie można zbyt długo trzymać ryb ,a skoro pociecha wywiązuje sie z obowiązków ,to trzeba jej sprawić akwa z prawdziwego zdarzenia .....szelma wiedział że mnie matka nie odmówi ......no i poszło!!! jedno akwa rama,drugie też ,trzecie już klejone zdobytym gdzieś przez ojca niemieckim silikonem .Póżniej ojciec zespawał regał (który trzymam w garażu do dziś) na 6 akwa x 80 l ,plus kotniki ,potem stanął drugi (mama o dziwo tez złapała bakcyla i nie protestowała ,ze synek,razem z ojcem, robi z pokoju hodowlę) Wyobrażacie sobie ponad tysiąc litrów wody w baniaczkach ,w bloku na 4 piętrze? Sąsiedzi długo o tym nie wiedzieli. :roll: Były wyjazdy na Bałuty,na Zjazdową,giełdy które miały swój klimat . Bywało się także na giełdzie w Pabianicach (tak była !!!!) w dawnym "Baraku".W akwariach pływały czerwone ,berliny,sumatry ,astronomusy i laliusy,potem przyszedł czas na kiryski oraz glonojady ,te zwykłe ,które były wtedy nowością
Nie powiem ,że czasy były lepsze ,bo nie były .Ale człowiek jakoś inaczej się z tego cieszył,cieszył się że zdobył materiał na siatkę do łowienia robaków -zdobył ,nie kupił!! że sam zrobił filterek ,lub z pomocą ojca sklecił pompkę mimośrodową na niezapomniane membranki które ciągle pękały i chociaż pracowały dość głośno to na wspomnienie tego"plupania" łza się w oku kręci.Cieszył się właśnie z tej całej otoczki,teraz idzie do sklepu i kupuje gotowe Nie było tych wszystkich osmoz ,miliona rodzai swietlówek ,kubełków , nawozów , UV i innych pierdół ,które coraz bardziej zamieniają akwa w technikę i chemię niż w naturę (lub choćby jej namiastkę)
Zacząłem narzekać więc pora kończyć
Z różnych powodów niestety na parę ładnych lat musiałem zrezygnować z tego hobby,jakiś czas temu wróciłem ,mam nadzieję że na długo.
Mój synek już też zaczyna się interesować akwarium ,może już niedługo postawi mu sie jakiś baniaczek :-D
Pozdrawiam !!!!

PS. Mama niedawno zażyczyła sobie akwarium(więc stanęło 340 litrów ,piękne, ale jakoś nie doceniane brzanki odeskie i astronomusy,oczywiście typowy LT bo kobiecina już swoje lata ma ,a przy takim najmniej roboty)

jacek7110
Posty: 223
Rejestracja: 2010-04-29, 10:12
Lokalizacja: Szadek; Boczki Stare

Post autor: jacek7110 »

Pabian pisze:Nie powiem ,że czasy były lepsze ,bo nie były .Ale człowiek jakoś inaczej się z tego cieszył,cieszył się że zdobył materiał na siatkę do łowienia robaków -zdobył ,nie kupił!! że sam zrobił filterek ,lub z pomocą ojca sklecił pompkę mimośrodową na niezapomniane membranki które ciągle pękały i chociaż pracowały dość głośno to na wspomnienie tego"plupania" łza się w oku kręci.Cieszył się właśnie z tej całej otoczki,teraz idzie do sklepu i kupuje gotowe Nie było tych wszystkich osmoz ,miliona rodzai swietlówek ,kubełków , nawozów , UV i innych pierdół ,które coraz bardziej zamieniają akwa w technikę i chemię niż w naturę (lub choćby jej namiastkę)
Zacząłem narzekać więc pora kończyć
nie narzekaj, bo są tu tacy którzy obawiają się zamiany szklanych rurek na plastykowe...

Awatar użytkownika
Irek
Posty: 927
Rejestracja: 2009-12-01, 16:24
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Irek »

No i te wymowne trzy kropki na końcu. Ukrywa się pod nimi zazdrość? ;-)

jacek7110
Posty: 223
Rejestracja: 2010-04-29, 10:12
Lokalizacja: Szadek; Boczki Stare

Post autor: jacek7110 »

Irek pisze:No i te wymowne trzy kropki na końcu. Ukrywa się pod nimi zazdrość? ;-)
pijesz do mnie...

nie rozumiem o jakiej zazdrości piszesz...
Ostatnio zmieniony 2012-01-05, 20:43 przez jacek7110, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Irek
Posty: 927
Rejestracja: 2009-12-01, 16:24
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Irek »

Trochę przesadziłem z tą zazdrością, przepraszam. Chodzi mi natomiast o to, że napisałeś jakby udogodnienia, które przynosi nam rozwój akwarystyki, były jakimś złem. :-P
Ostatnio zmieniony 2012-01-05, 20:48 przez Irek, łącznie zmieniany 1 raz.

jacek7110
Posty: 223
Rejestracja: 2010-04-29, 10:12
Lokalizacja: Szadek; Boczki Stare

Post autor: jacek7110 »

Irek pisze:Trochę przesadziłem z tą zazdrością, przepraszam. Chodzi mi natomiast o to, że napisałeś jakby udogodnienia, które przynosi nam rozwój akwarystyki, były jakimś złem. :-P

dlaczego nikt mnie nie rozumie...nigdzie nie napisałem że to jest zło...jeżeli to pomaga rybkom roślinkom to dobrze, świat idzie do przodu i w akwarystyce też, tylko dla mnie to już nie tak smakuje...

mam pieniądze i mogę sobie pozwolić na wiele, idę do sklepu i kupuję, ale to jest tylko kupiona rzecz na którą mnie stać...ale mało daje radości

kiedyś trzeba było sie nachodzić, naprosić, wycyganić, przesiać żwirek, wyparzyć korzenie, zrobić pompkę, wykombinować siatkę, itp, itp... nie jeden z moich kolegów sie wypalił jak mu się nie chciało nad tym pracować, można powiedzieć naturalna selekcja akwarysty...

a dzisiaj mam kolegę który ma piękne akwarium (ok. 400l, w salonie, gdzie pijemy drinki) założone przez firmę, konserwowane przez firmę, nie pamięta nazw rybek i kiedyś mi powiedział że jest akwarystą...ma pieniądze i kupił, kiedyś by odpadł na starcie...

tez używam różnych udogodnień, choć staram sie robić to po staremu...

Awatar użytkownika
nefrete1
Posty: 761
Rejestracja: 2008-08-23, 19:31
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: nefrete1 »

U mnie zaczęło się wcale nie tak dawno, bo jakieś 7 lat temu.
Byłam wtedy na studiach razem z 3 najlepszymi psiapsiułami. Mój obecny mąż (a ówczesny chłopak) wyjechał na USA. Mieliśmy się zobaczyć dopiero po 5 miesiącach, gdy to ja mogłam też do niego dołączyć w ramach "Work & Travel" W każdym razie bardzo za nim tęskniłam.
Na urodziny dziewczyny chciały dać mi szczeniaczka napocieszenie. Na szczęście moja mama dość mocno zaoponowała, więc dziewczyny poprzestały na 10l szklanej kuli, niebieskim żwirku, szklanych muszelkach i ... pięknym czerwonym bojowniku, o czarnych obwódkach łusek. Mam nawet zdjęcie
Obrazek
Zanim wyjechałam oddałam bojka a kuliste "akwarium" do dziś pełni role pięknej doniczki na storczyka :-)
Po powrocie ze stanów nie wróciłam od razu do rybek, wtedy starałam się skupić na ukończeniu studiów. Ale jak zamieszkałam już z mężem, wtedy teściowej wpadło w rękę powyższe zdjęcie. I w 2008 znów na urodziny dostałam bojownika. Ojciec skleił mi akwarium ze starych szyb okiennych 66l, jak odłożyłam trochę kasy kupiłam nowe 54l z pokrywą, potem używane 126l, potem znów nowe 240l i teraz 360l.

Lukiki
Posty: 2027
Rejestracja: 2008-09-28, 17:18
Lokalizacja: £ód¼

Post autor: Lukiki »

Ktos wczesniej napisal,ze kiedys,to trzeba bylo sie nastarac,by cos miec,a ze teraz,to wszystkiego na miejscu pod dostatkiem jest.
No moze i jest,ale nie oznacza,ze nie trzeba juz sie starac.
Ja wczoraj wraz z kolego Piopio przebylismy 600 kilometrow po,to by przywiezc nowe OW i krewetki.
Filmy
http://www.youtube.com/watch?v=z8VaijfV ... er&list=UL


Zdarza siê,¿e piszê z telefonu,tam z polskimi znakami jest na bakier,wiêc proszê o wyrozumia³o¶æ.

jacek7110
Posty: 223
Rejestracja: 2010-04-29, 10:12
Lokalizacja: Szadek; Boczki Stare

Post autor: jacek7110 »

Lukiki pisze:Ktos wczesniej napisal,ze kiedys,to trzeba bylo sie nastarac,by cos miec,a ze teraz,to wszystkiego na miejscu pod dostatkiem jest.
No moze i jest,ale nie oznacza,ze nie trzeba juz sie starac.
Ja wczoraj wraz z kolego Piopio przebylismy 600 kilometrow po,to by przywiezc nowe OW i krewetki.
i się chwali...
masz dostęp do neta, ogłoszenia, pełno firm które to oferują, samochodu itp, 10 godzin i jesteś z powrotem...pewno dużo ludzi takie coś robi...

a teraz wróć się 25 lat, nie ma neta, ogłoszeń, wiadomości, samochodu, sklepów w takiej ilości jak dziś firm, ile ludzi tak by zrobiło, pewnie Ty tak, ale 50% co by zrobiło to dziś wtedy by zrezygnowało, zostali by tylko najwytrwalsi...

i moim zdaniem, powtarzam moim zdaniem, kiedyś akwarystyka była dla zapaleńców, dzisiaj tych zapaleńców jest 25%...

Awatar użytkownika
krzych0062
Posty: 1607
Rejestracja: 2009-09-16, 19:55
Lokalizacja: Łódź

Post autor: krzych0062 »

Ej, ej....Panowie...widzę mylicie pojęcia. Przecież to, że Łukasz przejechałeś te ileś set kilometrów nie było powodem tego, że w dzisiejszych czasach nie mogłeś "zdobyć" tego "towaru" na miejscu, siedząc w domu...Równie dobrze zamiast gnać automobilem mogłeś kliknąć w klawiaturę swego laptopa, zrobić przelew i czekać na kuriera. Tu wzgląd miały aspekty finansowe...Kiedyś...no powiedzmy 40, 30, czy wspomniane 25 lat temu gnało się po rybki, roślinki, których nie można było kupić na miejscu...i mimo braku takiej komunikacji typu internet, telefony wiadomo było gdzie i do kogo się wybrać. Dziś jest sprawa o te właśnie media informacyjne o wiele prostsza...Choć te przejechane ileś kilometrów niczego Ci nie ujmuje...zapału, chęci i możliwości posiadania czegoś wymarzonego...jednak tu górę wzięły inne kryteria. ;-)

jacek7110
Posty: 223
Rejestracja: 2010-04-29, 10:12
Lokalizacja: Szadek; Boczki Stare

Post autor: jacek7110 »

krzych0062 pisze:Ej, ej....Panowie...widzę mylicie pojęcia. Przecież to, że Łukasz przejechałeś te ileś set kilometrów nie było powodem tego, że w dzisiejszych czasach nie mogłeś "zdobyć" tego "towaru" na miejscu, siedząc w domu...Równie dobrze zamiast gnać automobilem mogłeś kliknąć w klawiaturę swego laptopa, zrobić przelew i czekać na kuriera. Tu wzgląd miały aspekty finansowe...Kiedyś...no powiedzmy 40, 30, czy wspomniane 25 lat temu gnało się po rybki, roślinki, których nie można było kupić na miejscu...i mimo braku takiej komunikacji typu internet, telefony wiadomo było gdzie i do kogo się wybrać. Dziś jest sprawa o te właśnie media informacyjne o wiele prostsza...Choć te przejechane ileś kilometrów niczego Ci nie ujmuje...zapału, chęci i możliwości posiadania czegoś wymarzonego...jednak tu górę wzięły inne kryteria. ;-)
i tak i nie, fakt jeżdziło sie na giełde gdzieś przy zgierskiej (nie pamiętam) z starszymi kolegami i przywoziło sie rybki w słoikach wartburgiem, zimą słoiki były otulone ręcznikami dla utrzymania ciepłoty, do czasu gdy ręczniki przemokły od wody wychlapanej z słoików jadąc po wertepach,

ale znałem tylko kilu akwarystów a mojej miejscowości, którzy jeszcze na dodatek nie chcieli przekazać swoich tajemnic akwarystycznych, osób z poza mojego regionu mało sie znało lub wcale mając te 18 lat, niech się gówniarz sam nauczy...

teraz otworzysz laptopa, klikniesz na forum i masz kilkanaście lub więcej pomocnych osób, z wiedzą, doświadczeniem, towarem do kupienia lub za friko, nawet można sobie towar przekazać pośrednio przez kilak osób, jest łatwiej nikt mi tego nie powie że nie, i będę cały czas się upierał że kiedyś akwarysta to był akwarysta, dzisiaj wielu tylko ma akwarium... :-)

Lukiki
Posty: 2027
Rejestracja: 2008-09-28, 17:18
Lokalizacja: £ód¼

Post autor: Lukiki »

krzych0062 pisze:Przecież to, że Łukasz przejechałeś te ileś set kilometrów nie było powodem tego, że w dzisiejszych czasach nie mogłeś "zdobyć" tego "towaru" na miejscu, siedząc w domu...Równie dobrze zamiast gnać automobilem mogłeś kliknąć w klawiaturę swego laptopa, zrobić przelew i czekać na kuriera.
I tak i nie.
Dlaczego?
A dlatego,że nie wszyscy wysyłają towar,także siedząc w domu i klikając nic bym nie zdziałał.
krzych0062 pisze:Choć te przejechane ileś kilometrów niczego Ci nie ujmuje...zapału, chęci i możliwości posiadania czegoś wymarzonego...jednak tu górę wzięły inne kryteria. ;-)
Kryterium,to cena pewnej rzeczy i jakoś innej rzeczy,sam też Krzysztof z tego skorzystałeś.
jacek7110 pisze:i się chwali...
Chwalenie się nie jest niczym zły,to tak na marginesie,a w tym przypadku ,o czymś takim nie ma mowy.
jacek7110 pisze:masz dostęp do neta, ogłoszenia, pełno firm które to oferują, samochodu itp, 10 godzin i jesteś z powrotem...pewno dużo ludzi takie coś robi...
Chyba sobie żartujesz,to raptem garstka ludzi jest,którzy zarwią cały dzień na taki wojaż,bo zaraz będą przeliczać różne koszty.
Filmy
http://www.youtube.com/watch?v=z8VaijfV ... er&list=UL


Zdarza siê,¿e piszê z telefonu,tam z polskimi znakami jest na bakier,wiêc proszê o wyrozumia³o¶æ.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Porozmawiajmy”