Artykuł o Drzewołazach i ich terrarium

Zablokowany
Awatar użytkownika
furraan
Posty: 107
Rejestracja: 2008-05-24, 14:00
Lokalizacja: Łódź

Artykuł o Drzewołazach i ich terrarium

Post autor: furraan »

Arkadiusz Zalech
[glow=red]Drzewołazy i ich terrarium - w praktyce [/glow]

Obrazek

Wstęp

Niniejszy artykuł jest próbą przelania mojego dotychczasowego (niemalże dwuletniego) doświadczenia w chowie południowoamerykańskich żab rodzaju Dendrobatidae.
Pisząc go, mam świadomość, że nie jestem najbardziej kompetentną osobą do jego napisania, ale Ci bardziej doświadczeni nie bardzo się do tego garną. Ponadto hobbystów Drzewołazów w Polsce nie ma zbyt dużo, więc postanowiłem wyjść z inicjatywą spopularyzowania tych pięknych żab. Uprzedzając Wasze ewentualne pytania co mnie skłoniło do jego napisania, postaram się to wyjaśnić w dalszych słowach.
Nie pamiętam kiedy po raz pierwszy widziałem kolorowe żabki, które potrafią urzec niejedną osobę. Faktem jest jednak, że po raz pierwszy pomyślałem o ich chowie ok. roku 2000. Wtedy to miałem okazję porozmawiać na łódzkiej giełdzie z pewnym terrarystą, który skutecznie zniechęcił mnie na ładnych parę lat do ich chowu. Argumentem miał być cyt. ,,ekstremalnie trudy chów". Moje roczne doświadczenie nie potwierdza jednak tej ,,wyroczni" , i dlatego postanowiłem napisać ten artykuł. Wcześniej próbowałem namówić osobę, która od wielu lat zajmuje się chowem żab rodzaju Dendrobatidae (choć nie tylko), jednak jak mi oświadczyła cyt. ,,wolę sprzątać terra" . Dodatkową motywacją było to, że być może inni - tak jak ja, także chcieliby podziwiać te piękne zwierzęta w swoim domu, a otrzymali podobne fałszywe informacje. Zaznaczam jednak, że artykuł ten nie będzie formą ,,pisania doktoratu", ile prostą poradą dla zwykłych ludzi, oraz to, że pisząc drzewołazy - będę miał na myśli całą rodzinę Dendrobatidae.
Mimo tego, że w obecnej chwili internet jest dużą pomocą w zdobywaniu wiedzy, wiadomości na temat przedmiotowych żab w języku polskim, nie ma wcale tak dużo, jakby się można było spodziewać. Tym bardziej należy podziwiać polskich drzewołazowych pionierów , trzymających je w swoim domu od kilku-kilkunastu lat, bo to oni swoimi problemami przecierali szlaki ich utrzymania oraz ............. ,,walki" z biurokracją. Powodem jest to, że drzewołazy są na tzw. liście CITES załącznik nr. II - dla potencjalnego właściciela oznacza to, że będzie on musiał zarejestrować (na swoje dane osobowe) swoje zwierzę (kupione z legalnego źródła) wraz z dołączonymi do niego dokumentami o legalnym pochodzeniu, w lokalnym Urzędzie Ochrony Środowiska. Każdy przypadek rozmnożenia/zdechnięcia żaby musi być odnotowany w w/w. Wspomniałem o ,,walce", bo jeszcze kilka lat temu, urzędnicy Ci - mieli problem co zrobić z ,,upierdliwcami" którym chciało się akurat trzymać takie zwierzę. Ta ,,walka" wynikała głównie z tego, że nie za bardzo orientowali się w przepisach, które dotyczyły zwierzęta objęte CITES II . Na szczęście w moim rodzinnym mieście, ci urzędnicy są osobami zorientowanymi w temacie.
Na początku 2007r. postanowiłem raz jeszcze dowiedzieć się czegoś o chowie drzewołazów. Pierwsze istotne informacje otrzymałem od Atelopusa, evereen i Zygfryda Hadama - właściciela strony www.orinoko.biz (w tym momencie raz jeszcze chciałem im podziękować), których to ,,nękałem" telefonicznie, mailowo oraz poprzez komunikator GG.

Terrarium, żaby, opieka i inne nie mniej ważne ,,rzeczy"

Dział ten ,,omówię" na podstawie moich doświadczeń z dwoma gatunkami :
- Phyllobates vittatus - liściołaz paskowany
- Dendrobates leucomelas - drzewołaz żółto - czarny
Tak naprawdę, chcąc trzymać w domu drzewołazy, musimy utrzymywać również chów .......... muszki owocówki (odmiany nielotne) lub świerszcza. Powód jest prozaiczny - drzewołazy żywią się tylko żywym pokarmem. Jedzą również np.: drobny ,,łąkowy plankton" lub tak nie lubiane przez ogrodników mszyce, jednak jak Wam wiadomo, te występują tylko od wiosny do lata - więc problemem pozostaje pozostała część roku. Żabki można karmić też larwą mola woskowego, jednak nie może to być karmienie ciągłe, ponieważ ten pokarm jest bardzo kaloryczny i może doprowadzić żabki do szybkiego otłuszczenia (larwy należy traktować jako pokarm uzupełniający). Praktycznie więc biorąc, mając na uwadze problematyczność wymienionych pokarmów, jesteśmy ,,skazani" na chów dwóch pierwszych wymienionych. Na tym jednak nie koniec - bo chów muszki owocówki musi być ciągły (tzn. żaby muszą mieć podawany pokarm codziennie), a ten czasami zwyczajnie się nie udaje. W rozmowach z doświadczonymi terrarystami, ustaliłem że raz na jakiś czas nawet oni mają kłopot z chowem muszki owocówki. Dotyczy to zwłaszcza okresu letniego, kiedy temperatura wynosi ok. 30 st. C. Dobrze więc jest mieć jakiegoś zaprzyjaźnionego terrarystę, który w tym czasie będzie mógł nas wspomóc kilkoma porcjami - najlepiej gdyby te porcje były w różnym stadium okresu wylęgu, tak byśmy mogli odbudować naszą ciągłość muszki. Jeśli nie, będziemy zmuszeni łapać ,,plankton łąkowy" do czasu powrotu do stanu pożądanego. Osobiście również miałem kilka razy taką sytuację, na szczęście moja koleżanka za każdym razem ratowała mnie (a raczej moje żabki od śmierci głodowej) porcjami muszki. Podsumowując: radziłbym przed nabyciem żabek ,,poćwiczyć" chów muszki przez okres 1-2 miesięcy.
Z kilku wersji pożywki na której żyją i rozmnażają się muszki, u mnie najlepiej sprawdziła się :
- 125 ml płatków owsianych (górskie)
- 100 ml przegotowanej letniej wody
- 60 ml najtańszej nalewki winnej (wiśniowej)
- 6 ml octu winnego (jabłkowego)
- 3 czubate łyżki musli owocowych (Tropical - kupowane w Lidl-u)
Wszystkie te składniki mieszamy, a następnie odkładamy na ok. 30 minut, do czasu wchłonięcia się płynnych składników w płatki i musli. Gdy zmieszane składniki utworzą gęstą papkę, wkładamy ją do jakiegoś pojemnika i wsypujemy do niego ok. 50 muszek. W zależności od posiadanego gatunku muszki, okres wyklucia sie nowych trwa od 14 do 30 dni. U Drosophila melanogaster trwa on ok. 14 dni, natomiast u Drosophila hydei 30 dni - przy optymalnej temperaturze ok.25 st.C. Mniejsza temperatura powoduje przeciągnięcie się czasu lęgu nowych muszek. Osobiście jako pojemnika do ich chowu, używam (za radą Atelopusa) uciętej butelki tytu Pet po wodzie mineralnej. Ucięcie to ma miejsce w 3/4 jej wysokości (w miejscu rozszerzania się jej górnej części), tak by nałożony drobny materiał (może być to drobniutka firanka lub tiul - by muszki nie uciekały) ściśnięty elastyczną gumką, nie zsunął się z butelki. Po założeniu takiego chowu muszki, należy go codziennie spryskiwać chłodną przegotowana wodą (ja ,,daję" dwa pryśnięcia spryskiwaczem).
Na koniec przytoczę dwie ,,przygody" związane z muszką. Pierwsza dość zabawna, druga natomiast raczej o pejoratywnym zabarwienu. Stojąc w kolejce do kasy w jednym z samoobsługowych sklepów, położyłem na taśmie kasy kupioną nalewkę, potrzebną do chowu muszki. Przede mną stała młoda atrakcyjna kobieta w wieku ok. 25-30 lat. Owdracając się do tyłu spojrzała na mnie i posłała w moim kierunku piękny uśmiech. Niestety szczęście to trwało dość krótko, bo swój wzrok skierowała potem na taśmę przy kasie - na której stała tylko jedna rzecz, ...............tak, tak, właśnie owa nalewka. Potem jej oczy spotykając się z moimi, już nie patrzyły w taki sam sposób jak wcześniej. Poczułem się jak .............. pierwsza lepsza ,,pijaczyna".
Drugą ,,przygodą" jest zaatakowanie moich lęgnących się muszek przez roztocza. Jest tylko jedna metoda - całkowite, natychmiastowe odcięcie zainfekowanych nimi "hodowli". Wcześniej, nie wiedząc o tym, utrzymywałem ich chów dalej - doprowadzając do tego, że roztocza posiadałem w całej kuchni !
Ich usuwanie trwało ok. jednego miesiąca, przenosząc dotychczasowe ,,hodowle" do piwnicy. Po wygranej walce z roztoczami, należy nabyć od innego terrarysty kilku ,,hodowli" na różnym etapie lęgu - tak by mieć znów ciągłość chowu.

Niektóre osoby trzymające w domu drzewołazy, decydują się na ich karmienie wylęgiem (małymi osobnikami) świerszcza. Osobiście nigdy ich nie dawałem moim drzewołazom, ponieważ spotkałem się z opinią, że są one za suche (duża ilość chityny) - co może powodować wypadanie kloaki żab (nie wiem czy jest to słuszna opinia, nadmieniam o niej - bo z taką się spotkałem). Oprócz tego, te którym uda się przeżyć i dorosnąć w terrarium, potrafią podszczypywać żabki i niszczyć rośliny. Dmuchając więc na zimne oraz unikając niepotrzebnych kosztów (zakup), nie podaję ich żabkom.

Moją pierwszą kolorową żabką był Liściołaz paskowany, którego nabyłem w ilości 4 szt. Wiele osób właśnie od tego gatunku zaczyna swoją przygodę z ,,drzewołazami" - bo ma on opinię najmniej trudną w utrzymaniu. Swoje żaby umieściłem w terrarium o wymiarach : 65dł.*36szer.*40wys., które jest dostatecznie duże dla takiej ilości sztuk. Terrarium wyłożone było podłożem typu Cocogrunt (namoczony w wodzie destylowanej), na które położyłem kilka gatunków mchów zebranych w różnych miejscach oddalonych od ,,cywilizacji", oraz posadziłem kilka roślin terraryjnych kupionych/otrzymanych od terrarystów. Za punkt honoru postawiłem sobie także wyposażenie mojego terrarium w wodospad oraz automatyczne zraszanie - wszystkie te ,,wodotryski" widziałem na internetowych stronach poświęconych terrarystyce. Jedno i drugie udało mi się zrealizować, jednak o ile automatyczne zraszanie mogę polecić z czystym sumieniem, to wodospady/kaskady - przynajmniej w takiej formie jak zrobiłem ja - już nie. Terrarium robione było na zamówienie, ponieważ te standardowe dostępne w sklepach, nie mieściły się w moim poczuciu estetyki (wcale nie wyrafinowanej). Najczęściej sprzedawane terraria wyposażone są w dwie przesuwne szyby, mijające się w połowie terrarium. I to właśnie skłoniło mnie do indywidualnego zamówienia terrarium z jedną wysuwaną z boku szybą, które w dużym stopniu pomógł mi zaprojektować Atelopus. Oprócz wysuwanej szyby, terrarium różniło się też tym, że nie posiada górnej listwy wentylacyjnej a zamiast niej zostawiony był pusty pas, w który to wkleiłem drobniutką nylonową siatkę. Siatka ta została naklejona też na dolną listwę wentylacyjną, aby muszki, którymi żywią się żabki, nie mogły się wydostać przez i tak małe już dziurki (ale i tak większe niż muszka) listwy. Powodem rezygnacji z listwy górnej było umieszczenie bezpośrednio nad nią świetlówki terrarystycznej 2.0 emitującej promieniowanie UV, które potrzebne jest (choć tu opinie są podzielone wśród żabich ,,Guru") żabom. Przypominam, że promieniowanie UV przepuszczane jest przez pleksi, natomiast nie przez szybę ! . Trzecią i ostatnią rzeczą która odróżnia moje terrarium od tych standardowych, to dwa otwory 6mm po bokach nakrywowej szyby terrarium, które to służą do przeprowadzenia wężyków do automatycznego zraszania wnętrza terrarium.
Jako materiału do kaskady użyłem lignitu, po którym spływała woda znajdująca się w 1.5 litrowym pojemniku zalanego wodą i wyposażonego w najmniejszy filtr wewnętrzny typu wirowego. Pojemnik ten przykryty był podziurawioną pokrywką, tak by do jego wnętrza mogła spływać woda (obieg zamknięty) - na niej stał lignit, po którym spływała woda. Nadmieniam, że pojemnik zajmował ok .1/6 powierzchni dna (reszta wyłożona Cocogruntem). Automatyczne zraszanie powstało dzięki mojemu koledze - inżynierowi. Złożył mi je z :
- 12 V pompki do spryskiwaczy samochodowych
- starego zasilacza komputerowego
- 6 mm -ego przewodu wysokociśnieniowego
- wężyków akwarystycznych
- Gardenowskich microdyszy
- oraz specjalnemu timerowi z możliwością ustawienia włączenia/wyłączenia na 1sekundę (tzw. tryb pulsowy).
Terrarium oświetlone było dwoma świetlówkami, kupioną UV 5.0 oraz pozostałą mi po po celach akwarystycznych Phillips 965. Później dowiedziałem się że 5.0 może być sprawcą poparzenia żab, poprzez zbyt silne promieniowanie UV. Dokupiłem więc wspomnianą wcześniej 2.0 i zamieniłem ją z 5.0.(5.0 natomiast zamieniłem z Phillipsem- ze względu na piękną jak dla mnie barwą światła 5.0).
W tak wyposażone terrarium wsadziłem swoje pierwsze żabki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast cieszyć się ich widokiem, oglądałem tylko rośliny i wyposażenie terrarium. Oświecony uzyskanymi wiadomościami oraz kilkunastoletnim doświadczeniem akwarystycznym, czekałem ok. 2 tygodni, aż przyzwyczają się do nowych warunków. Mijały jednak kolejne dni, a ich zachowanie nie zmieniało się nic a nic. Liściołazy chowały się za wodospadem, który również zaczął ujawniać swoje niedociągnięcia. Pomimo moich usilnych zabiegów woda z pojemnika zasilająca wodospad, ciągle w jakiś sposób uciekała. Zmęczony ciągłym dolewaniem (by nie spalił się filtr) oraz chowaniem się liściołazów - postanowiłem po ok. 2 miesiącach zrobić od nowa wnętrze terrarium. I z dumą muszę powiedzieć, że była to trafna decyzja.

Pierwszą trudną decyzją było zlikwidowanie wymarzonego, nieszczelnego wodospadu. Podczas pierwszych miesięcy trzymania żabek, ciągle nabywałem nową wiedzę i jedną z niej było zastąpienie Cocogruntu - torfem (bez żadnych dodatków nawozowych lub chemicznych ! ) o Ph 3.5 - 5.5, który wyraźnie lepiej przypadł do gustu moim roślinom. Na torfie umieściłem kilka ułożonych lignitów, i postanowiłem zrobić liściłazom minizbiornik - w moim przypadku jest to czarna plastikowa przykrywka o średnicy ok. 10 cm i głębokości ok. 1.5 cm uzyskana od artykułów spożywczych - którą umieściłem w torfie, i nakryłem ją lignitem z wydrążoną na środku dziurą. Po tych zabiegach terrarium powoli zmieniało swoje ,,oblicze". Do baseniku dla żab codziennie wlewałem (obecnie robie to samo) 20 ml wody ,,z góralem" (wyparowującej oraz wchłanianej przez żaby), oraz ustaliłem że automatyczne zraszanie będzie się włączało przez cały cykl świetlny co 2 godziny na 2 sekundy, oraz 1 godzinę po zgaszeniu światła. Nawiasem pisząc wymieniony basenik, stał się jednym z ulubionych miejsc bytowania żabek.

Jak już wcześniej wspomniałem moimi pierwszymi żabkami były : Phyllobates vittatus (Liściołaz paskowany). Te piękne żabki po raz pierwszy zobaczyłem u mojej terrarystycznej koleżanki, która zaprosiła mnie do swojego domu. Byłem pod ich wielkim wrażeniem, a także terrarium w którym się znajdowały. W terrarium urzekł mnie zwłaszcza - ,,zielony dywan" z porostów, który wyglądał bardzo naturalnie.
Potencjalny właściciel tych żabek, nie może być osobą z tzw. ,,słomianym zapałem". Swoją ,,przygodę" musi traktować w sposób poważny i długoterminowy. Wspomnieć trzeba, że drzewołazy żyją od kilku do kilkunastu lat (przy prawidłowym chowie).
Spora część osób które zaczynają swoja przygodę z drzewołazami, zaczyna właśnie od gatunku Phyllobates vittatus. Są tego dwa powody. Pierwszym z nich jest tzw. ,,łatwość chowu", drugim natomiast cena - która wynosi ok. 40 zł/szt. W/g moich doświadczeń, Liściołazy to faktycznie mało problemowe żabki. W terrarium takim jak moje ( 65dł.*36szer.*40wys) z powodzeniem można zmieścić 4-6 szt. bez uszczerbku dla ich kondycji i zdrowia. Duże znaczenie ma jednak wystrój terrarium. Jak już wcześniej wspomniałem, na początku funkcjonowania terrarium były one płochliwe natomiast po ,,terraryjnej rewolucji" - to zupełnie inne żabki. W odróżnieniu od niektórych polskich przekazów, moje Liściołazy były zupełnie niepłochliwe. Niekiedy przez cały dzień, żadna z 4 szt. potrafiła się nie chować w zakamarkach terrarium. Podobnie sprawa się ma z Dendrobates leucomelas - który jest mało płochliwą żabką, a wręcz jak to określają, żabą ,,pierwszego planu". Jeden z moich znajomych przedstawił mi nawet dowód na to, że leucomelasy są doskonałym ,,oswajaczem" bardziej płochliwych drzewołazów - Dendrobates auratus. Do chwili kiedy auratusy przebywałe same w terrarium, były bardzo płochliwe, natomiast po tym jak znajomy dołożył do nich leucomelasy - u tych wcześniejszych nastąpiła całkowita odmiana zachowania. Auratusy miały być równie często widoczne co leucomelasy.

Phyllobates vittatus osiąga wielkość ok. 3,5 cm, natomiast Dendrobates leucomelas 4 cm. Ich chów nie jest zbyt trudny i nawet początkującym terrarystom nie powinien sprawiać większych problemów. Z mojej wiedzy wynika, że drzewołazy potrzebują co najmniej 70 % wilgotności. Osobiście nie posiadam hygrometru w terrarium, ale z uwagi na to - że posiadam automatyczne zraszanie, sądzę że jej wartość wynosi ok. 90-100%. Moje żabki codziennie karmię muszką, od czasu do czasu podając im także larwy mola woskowego (małe sztuki). Sadzę, że właśnie takie codzienne karmienie jest kluczem do prawidłowego żywienia żabek. Co 5-7 dni muszki te są obsypywane preparatem witaminowym Dendrocare, który jest specjalnie przygotowany dla drzewołazów. Witaminy te nabyłem poprzez swojego kolegę mieszkającego w Anglii, ponieważ jest on dostępny tylko w sprzedaży z holenderskiej strony internetowej. Ponieważ mam świadomość tego, że nie każdy ma możliwość kupienia tego preparatu, mam dla niego alternatywę - jest nią Vibovit junior. Ja nawet nie musiałem go specjalnie kupować, bo nabyłem go wcześniej dla mojego synka. Oprócz Vibovitu należy również kupić Sephię (biały owalny ,,zlepień" - kupowany najczęściej przez właścicieli żółwi i ptaków - wapń), którą należy zmielić na pył. Obydwa specyfiki należy pomieszać w proporcji 2:1, i umieścić w słoiku. Raz na 5-7 dni do tego właśnie słoika wsypujemy wylęgłe muszki, i kolistymi ruchami ręki obtaczamy muszki w przygotowanym preparacie witaminowo-wapniowym. Przez ok. 5 m-cy stosowałem właśnie taki rodzaj witamin, i nie zauważyłem aby z żabkami działo się coś złego. Nie mogę jednak nie wspomnieć o tym, że jeden z polskich drzewołazowych ,,Guru" - nadmienił mi kiedyś, że Vibovit posiada nieprawidłowy stosunek witaminy A (za duża ilość), która może powodować ślepotę u żab. Ponieważ osoba ta, ma wykształcenie medycze (doktorat), sądzę że jest kompetentna. Wolałem więc nie ryzykować, i mając taką możliwość kupiłem wspomniany Dendrocare dla siebie i moich ,,drzewołazowych nauczycieli".
Niektórzy z właścicieli, oprócz wymienionych pokarmów, podają także żywe larwy wodzienia i ochotki. Ja do nich nie należę. Powodem tego jest moje kilkunastoletnie akwarystyczne doświadczenie. Obydwa te pokarmy wraz ze swoją odżywczością, niosą dość duże prawdopodobieństwo zatrucia żab - dotyczy to zwłaszcza larwy ochotki, która to nie raz była powodem zmniejszenia mojej rybnej obsady. Podobne doświadczenia mają moi znajomi, a niektórzy z nich to osoby które zarabiają na życie rozmnażaniem ryb. Dlatego nie mam ochoty ryzykować zdrowiem lub życiem moich żabek. Wybór pozostawiam Wam.


We wcześniejszych słowach poruszyłem kwestię promieniowania UVA i UVB, która podzieliła właścicieli drzewołazów na dwa ,,obozy" - zwolenników i przeciwników. Jak niektórym z Was wiadomo, światło słoneczne emituje obydwa te promieniowania, w wyniku czego organizm reaguje na nie wytwarzając witaminę D3 - której brak powoduje krzywicę. Kwestia dyskusyjną jest to, czy obydwa te promieniowania są w stanie ,,przebić" się przez gęstwinę dżungli aż do samego jej ,,spodu", na którym żyją drzewołazy. Myślę że naturalne środowisko naszych żabek jest dla nich miejscem doskonałym, i na nim powinniśmy sie wzorować. Kto może jednak stwierdzić czy to promieniowanie tam dociera, czy nie ? Ja za rada moich ,,nauczycieli" stosuję jarzeniówkę 2.0 i nie zauważyłem aby ona miała jakiś negatywny wpływ na moje żabki. Nadmienię jednak, że niektórzy z cenionych niemieckich i holenderskich żabich hobbystów, naświetlają już nawet kijanki. Można Niemców lubić , lub nie - ale nie można im zarzucić jednego -braku solidności. Więc może coś w tym UV jest ? Jeżeli jednak ktoś z Was nie zdecydowałby się na zastosowanie świetlówki 2.0, musi pamiętać o tym, że pokarm ( i warunki) który dajemy Naszym żabkom, nie jest tak urozmaicony jak w naturze i tą niedoskonałość powinniśmy im rekompensować - podając im witaminę D w kroplach.

Niewątpliwą zaletą drzewołazów jest fakt, że to żaby dzienne. Możemy zatem ich piękno podziwiać w tym samym czasie, w którym aktywni jesteśmy również my. Zarówno Phyllobates vittatus jak i Dendrobates leucomelas potrafią pięknie i głośno śpiewać, pomyślmy zatem co by było gdyby urządziły nam taki ,,koncert" w nocy. Na krótką ,,metę" byłoby to ciekawe, jednak później zaczęłoby to człowiekowi ,,działać" na nerwy, bo zwyczajnie przeszkadzałoby w spaniu. Na szczęście ten problem nie dotyczy nas. Warunkiem jednak jest, by na noc w mieszkaniu zgaszone były wszystkie światła, bo nawet jedna zapalona lampka może być impulsem do ich śpiewu. Śpiew samców jest najczęściej zachętą do żabich godów. Samce w ten sposób próbują zachęcić samice do godów. Nie będę opisywał szczegółowo samego ,,aktu miłosnego " żab, nadmienię tylko, że ma to na ogół postać tańca. Postaram się natomiast skupić na momencie od którego uzyskaliśmy skrzek od żabek. Niektóre z gatunków drzewołazów np: Dendrobates pumilio (grupa thumbnail frogs) same zajmują się wychowem żabek. Ja jednak postaram się dać krótkie wskazówki dla żabek które można nabyć w Polsce, bo grupę thumbnail frogs - inaczej żabki kciukowego paznokcia (ich nazwa odnosi sie do ich rozmiarów - max. 2-2.5 cm, czyli takie jak paznokieć), ma w Polsce tylko kilka osób. Najczęstszym miejscem składania skrzeku są tzw. kliszówki (walcowate opakowanie po kliszy fotograficznej), lub szklanych/plastikowych szalkach (płaskie naczynko o 1 cm wysokości - coś na wzór podstawki pod doniczkę do kwiatów). Obydwa te ,,naczynka" można w łatwy i estetyczny sposób zasłonić np: obwijając kliszówkę nasadą liścia palmy kokosowej (można je kupić w dużych sklepach zoologicznych, lub w/na kwiaciarniach/giełdach kwiatowych), a szalkę zasłaniając połówką uciętego orzecha kokosowego. Do wymienionych należy wlać co jakiś czas trochę wody, tak aby skrzek złożony przez żaby nie uległ uschnięciu. Kiedy już uda Nam się znaleźć skrzek, należy go ostrożnie wyjąć wraz z naczynkiem, i spróbować delikatnie strząsnąć/spłukać zraszaczem do kwiatów (ciągłym strumieniem) do zamykanego plastikowego pojemnika, które stosuje się do celów spożywczych (sałatki warzywne na wagę). W przykrywce owego pojemnika należy zrobić trochę dziur (najlepiej średnią igłą), i spryskując trochę wodą skrzek, zamknąć pojemnik przykrywką. Należy pamiętać o codziennym rannym i wieczornym spryskiwaniu skrzeku, alby nie uległ wyschnięciu, oraz o tym, by złożony skrzek nie był zalany wodą - powoduje to jego zepsucie. Po kilkunastu dniach (ilość dni jest zależna od temperatury) zapłodniony skrzek przeobraża się w kijanki (opisywany moment jest dosyć ważnym etapem rozwoju przyszłych żabek). Strząsając/spłukując (polecam jednak spłukiwanie) skrzek do pojemniczka, należy go umiejscowić na jego środku, w którym to posiada wybrzuszenie. Jest to dosyć ważne, ponieważ tak jak nadmieniłem wcześniej skrzek nie może leżeć w wodzie. Tak więc kładąc skrzek na środku, będzie on umiejscowiony wyżej od boków pojemniczka w którym będzie stała woda, a jednocześnie będzie ona trochę zachodziła na skrzek. Pod koniec okresu rozwoju skrzeku (będzie widać ruszające się larwy) poziom wody można trochę podnieść, tak aby kijanka miała większą szansę na ześlizgnięcie się z osłonki do wody.
Gdy uda się już nam przeobrażenie skrzeku w kijanki, należy je przelać do większego pojemniczka. W przypadku Phyllobates vittatus kijanki można trzymać razem, natomiast u Dendrobatesów należy je raczej oddzielić od siebie, ponieważ jak pokazuje praktyka, występuje u nich większe prawdopodobieństwo kanibalizmu. Żeby nie robić wielkiego zamieszania z wychowem Dendrobatesów, należy boki pojemniczków po sałatkach podziurawić igłą mniejszą od samej kijanki, a następnie kilka owych pojemniczków wsadzić do jednego dużego pojemnika ze wspólną wodą - którą należy regularnie podmieniać (ok 10-20 % dziennie) - jako wodę do spryskiwania skrzeku oraz podmian - polecam 5L ,,baniaczki" wody z Żywca (z głową górala w kapeluszu - do kupienia w sieci Tesco). Zwracam szczególną uwagę na kierunek robienia dziury w pojemniczkach - musi być ona robiona od wewnątrz w kierunku zewnętrznym, tak by po zrobieniu dziurek, kijanki nie pokaleczyły się ostrymi końcami plastiku. Jako pierwszy pokarm dla kijanek proponuje płatki dla rybek akwariowych, nie polecam natomiast tzw. pyłu dla narybku, który dość szybko psuje wodę. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika że kijanki dobrze sobie radzą nawet z większymi płatkami. Dobrze by było, aby podawane płatki był jak najbardziej zróżnicowane. Chodzi mi tu o podawanie na przemian płatków o różnym składzie, uzupełniając ich żywienie nawet o suszoną pokrzywę (najlepiej kupić w sklepach typu Herbapol - nieskażona) lub spirulinę w płatkach. Taki stan rzeczy trwa ok. 3 m-cy, aż do chwili kiedy kijanka powoli przeistacza się w małą żabkę. Wtedy to do pojemnika/pojemniczków na jego/ich środek powinniśmy wstawić jakąś ,,wyspę" o łagodnych brzegach, która to pozwoli na swobodne wchodzenie żabo/kijanki na nią. Kiedy żabka zaczyna tracić ogon, możemy przestać ją karmić i powoli zaczynamy zmniejszać poziom wody - tak by się nie utopiła. Po jego utraceniu żabkę przenosimy do pojemnika wyłożonego torfem/ręcznikami papierowymi bardzo mocno nasiąknietego wodą, oraz wstawiamy do środka maleńki pojemniczek z wodą i przykrywamy przykrywką z wydrążonymi dziurkami (nie za dużymi - zbyt duża utrata wilgotności) . W zasadzie obydwa gatunki żabek możemy od samego początku karmić muszkami, choć jeżeli ktoś ma dostęp do skoczogonków, to będzie to lepszy pokarm na sam początek. W przypadku młodych żabek, preparaty witaminowe należy podawać co 3-4 dni. Młode drzewołazy należy trzymać w takim odosobnieniu ok. 4 m-cy. Ważne jest, by pojemnik (terrarium) nie było za duże, bo mając dużą przestrzeń ich pokarm może zbyt rozejść się - czego konsekwencją może być zdechnięcie z głodu. Być może to wszystko wygląda na bardzo skomplikowane, jednak zapewniam Was, że można się tego wszystkiego nauczyć. Skoro mnie się udało, to dlaczego miałoby się nie udać Wam ? Uda się - zobaczycie !

Na sam koniec napiszę kilka zdań o roślinności w terrarium. Jako podłoże polecam torf o Ph 3.5 - 5.5 za który zapłacicie ok. 8 zł za worek 80 L. - jest to dużo lepsze podłoże (składniki pokarmowe) dla roślin niż popularny Cocogrunt. Poza tym jest to podłoże kwaśne, więc będziecie mieli dużo mniejsze problemy z pleśnią w terrarium. Wspomnę także o tym, że w torfie znajdują się zarodniki porostów i mchów, które przy dobrych warunkach odwdzięczą się ładnym widokiem. Rośliny należy kupować od innych terrarystów ! Kupowanie od masowego producenta roślin, nosi ze sobą ryzyko zatrucia drzewołazów. Ma to związek ze stosowanymi przez nich dużymi ilościami nawozów pochodzenia chemicznego, a jak Wam wiadomo płazy są szczególnie na nią ,,uczulone". Właśnie dlatego o czystości środowiska świadczy ilość płazów zamieszkiwanych dany obszar. Co prawda, kupując rośliny od terrarysty możemy przenieść jakąś chorobę do swojego terrarium, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wystrój roślinny powstał wcześniej niż w momencie kupna drzewołazów (odcięcie żywiciela choroby). Z terraryjnych roślin szczególnie polecam : Skrytokwiaty (Cryptanthus), Neoregelia ampulacea, Peperomia rotundifolia, Pellonia repens, Ficus pumilio (wspaniale zarasta ścianki terrarium), Tillandsie (ta roślinach akurat rośnie u mnie słabo), niektóre rodzaje mchów wodnych (trzeba próbować w zasadzie z każdym) i lądowych oraz Dendrobium. Wszystkie wymienione rośliny rosną w moim terrarium, więc macie sporą pewność że kupując je, nie ,,wyrzucicie" pieniędzy w ,,błoto". Do dnia dzisiejszego w moim terrarium nie stosowałem żadnego nawozu (boję się o żabki), a mimo tego rośliny jakoś sobie radzą (zapewne jakimś nawozem są odchody drzewołazów, których nie sprzątam).
Na wewnętrzne ścianki mojego terrarium zastosowałem zewnętrzną warstwę kory drzewa korkowego (bez ingerencji chemicznej), którą kupiłem w sklepie z parkietami. Za dwa arkusze 60*30cm zapłaciłem 65 zł, więc cena nie jest taka duża. Jeżeli chcecie kupić do swojego terrarium coś podobnego, spróbujcie poszukać w sklepach z korkiem. Ponoć dobrym pomysłem na ścianki terrarium jest Xaxim, który ładnie pokrywają porosty i mchy - jednak jego cena nie jest zbyt zachęcająca. Za jeden arkusz 20x30 cm o grubości 2,5cm zapłacimy ok. 60 zł. Niektórzy z terrarystów robią ścianki z zapraw budowlanych lub pianek uszczelniających do okien, nakładając na to żywice utwardzające i posypując to wszystko drobnym podłożem typu ,,Cocogrunt". Wszystko zależy od upodobań i gustu. Jest jednak wspaniała alternatywa dla tych wszystkich rodzajów ścianek. Gdybym dziś raz jeszcze miał ,,robić" sobie nowe terrarium, zastosowałbym właśnie to rozwiązanie. Jest to mianowicie kora drzew ! (najlepsza jest akacjowa). Przestrzegam Was jednak wszystkich przed ogołacaniem żywych drzew z kory, bo byłaby to dewastacja drzew ! Najpiękniejsza kora to ta ze starych drzew, niejednokrotnie umierających/umarłych. Kora ta jest pięknie poprzerastana porostami i mchami, nie wspominając już o samym jej kształcie. Wydaje mi się, że najprostszą metodą uzyskania takiej kory, byłoby skontaktowanie się z oddziałem Lasów Państwowych, i przedstawienia im swojej wizji wykorzystania takiej kory. Co prawda jestem laikiem w tym temacie, ale nie sądzę, aby kora jakiegoś powalonego drzewa (poza chronionymi obszarami - to jest oczywiste, tam nie rusza się nawet umarłych drzew) miała dla nich jakieś znaczenie. Z tego co widziałem, takie drzewa są obrywane z kory na miejscu przez specjalną maszynę. Więc gdyby zaproponować im jeszcze jakąś kwotę pieniedzy za jej kupno, sądzę, że pozwoliliby ściągnąć Wam tą korę osobiście. Korę taką oczywiście należy odpowiednio ,,zdezynfekować" przed umieszczeniem jej w terrarium.
Co do automatycznego zraszania, to raz jeszcze Wam go polecam. Moją ,,konstrukcję" można jeszcze ulepszyć zastępując pompkę od samochodowych spryskiwaczy wysokociśnieniową pompką od ekspresów do kawy (np 56W). Posiada ona tą zaletę (przystosowana do pracy na 220V), że omija się zasilanie 12V. Jako dysze zastosować możecie końcówkę od najtańszego ręcznego zraszacza (wymaga to trochę własnej inwencji - rozbierając go i przerabiając). Przypominam rówież o tym, że wszelkie połączenia między częściami systemu należy wykonać z wężyków wysokociśnieniowych (by ciśnienie nie rozprężało przypadkiem innych mniej odpornych wężyków - bo powodowałoby to utratę ,,mocy" zraszania), na sam koniec dopiero wykorzystując elastyczne akwarystyczne wężyki, oraz o zastosowaniu zaworków przeciwzwrotnych (by nie cofała się woda z wężyków do zbiornika z wodą - pompka może ulec spaleniu). Jeżeli nie stać Was jednak na taka ,,konstrukcję" - nie załamujcie się ! Nawet stosując ręczne zraszanie, można mieć piękne terra. Należy tylko pamiętać o częstym zraszaniu, niezbyt dużej wentylacji terrarium, oraz o jakimś baseniku dla żabek. Bardzo ważnym zagadnieniem jest używana woda. Do zraszania terrarium używać należy tylko wody destylowanej ! Użycie innej wody, będzie powodowało odkładanie się kamienia na szybach i roślinach.


Myślę że są to wszystkie moje wiadomości, jakie udało mi się uzyskać podczas rocznego zajmowania się drzewołazami i terrarium. Chciałbym aby ten mój artykuł przekonał Was do trzymania tych ślicznych zwierząt w Waszych domach, łudząc się, że pozwoli on ustrzec się od niepotrzebnych wydatków i kłótni z Waszymi żonami/mężami. Ja kilka takich miałem (moja żona jest naprawdę wyrozumiała, ale czasami zwyczajnie już nie mogła ścierpieć mojej ,,nieobecności") bo zdobywając wiedzę na temat wymienionych, czasami nie robiłem nic innego, tylko siedziałem z nosem w monitorze.


Powodzenia

Arkadiusz Zalech
Ostatnio zmieniony 2009-02-11, 22:29 przez furraan, łącznie zmieniany 2 razy.

Zablokowany

Wróć do „Artykuły i Publikacje, Nowości Akwarystyczne”