Trafiłem na dwie wylinki, o których słyszałem do tej pory, że "to niemożliwe".
1. Wylinka krewetki white pearl z kilkoma jajeczkami w środku zrzuconego pancerza. Z teorii wiedziałem, że krewetka nosząca jajeczka nie przechodzi wylinki.
2. Wylinka raczka z rodzaju Cambarellus. Dorosła sztuka, wylinka prawidłowa z jednym wyjątkiem: w zrzuconym pancerzu jest cały lewy oręż (omijam użycie określenia "szczypce" w liczbie pojedynczej). Raczek zachowuje się standardowo: wybrał sobie zaciszne miejsce, bezpiecznie wypoczywa, broń z prawej normalna, z lewej brak.
Czy czas zmienić zdanie wynikające z teorii, czy teorię znam nie do końca dokładnie?
Dziwne wyllinki
Odrasta, nawet rzadko w jednym etapie. Tyle, że do tej pory widziałem odrastanie szczypiec straconych w walce. Od kolegi znam historię raka z tych większych, nie pamiętam gatunku. Samica padła, bo nie potrafiła uwolnić oręża ze zrzucanego pancerza. Kolega zobaczył to, gdy już była martwa. Lekko nacisnął pancerz w przegubie, pękł od razu. A sama sobie z tym nie poradziła.3runer pisze:...przy następnej wylince odrasta oręż :P
Mój raczek ODRZUCIŁ całe ramię, tak jak jaszczurki odrzucają w niebezpieczeństwie ogon. Zdziwiło mnie właśnie to odrzucenie, co zresztą - podobnie jak w przypadku jaszczurki - ratowało życie.