Wspomnienia akwarystyczne....
-
- Posty: 362
- Rejestracja: 2010-07-25, 17:25
- Lokalizacja: łódzkie
- mario150375
- Posty: 225
- Rejestracja: 2010-01-12, 20:37
- Lokalizacja: Ksawerów
Ja zaczynałem jak dzieciak od 30l akwarium w którym z bratem rozmnażaliśmy gupiki i zanosiliśmy do zoologa w Pabianicach. Kojarzę filtr wewnętrzny taki szklany wyglądał zupełnie jak mały kubełek z warstwami wkładów, pompkę taką jak ostatnio chyba m.in. Hex i Jabol wspominali. Miałem zrobioną przez tatę pokrywę z jedną świetlówką. Akwarium zawsze kolorowe od gupików i glonów też... Potem zawirowania życia sprawiły, że na jakiś czas nie miałem akwarium a jak przyszedł odpowiedni czas na powrót to przeżyłem mały szok, że technika i wszystko poszło tak bardzo do przodu. I na nowo uczyłem się (i uczę nadal
) tego wszystkiego.

98l - Krewetkarium
- krzych0062
- Posty: 1607
- Rejestracja: 2009-09-16, 19:55
- Lokalizacja: Łódź
Ja mam ten zaszczyt, że nie zhańbiłem się żadną kuląfurious tomash pisze:miłe wspomnienia, ale ciekawe czy ktoś się przyzna, że zaczynał od.. kuli



chyba to domena ojców, że zarażają dzieci miłością do akwarystyki, ja zaczynałem z 40l baniakiem i kilkoma kotnikami, w nich oczywiście misz masz i czasem wielka zupa rybna, ale wiedza też była ciężka do zdobycia, później jakieś książki to się miało więcej pojęcia, po za tym sprzedawca zawsze mówił, że się ryba nadaje... zgroza, potem parę lat przerwy i samo wróciło, moje Kochanie dostało Bojownika na urodziny i się zaczęła konkretna zajawka na Bettasy :) tak sobie myślę, że wtedy mimo tych karygodnych błędów typu przerybienie, złe warunki pojemnościowe, do d..py oświetlenie baniaki funkcjonowały, żadnych glonów, roślinki rosły i jakoś tak było pozytywnie, choć mój Tato nadal chciałby mieć wieloryba w kieliszku... 

Co by tu napisać... 

-
- Posty: 362
- Rejestracja: 2010-07-25, 17:25
- Lokalizacja: łódzkie
tu się można wymienić >> http://www.akwarysci.com/forum/viewtopic.php?t=92163runer pisze: Tato nadal chciałby mieć wieloryba w kieliszku...

bla bla bla...
3runer pisze:ale wiedza też była ciężka do zdobycia
Co do tych dawniejszych czasów w akwarystyce (20 lat wstecz, wcześniej mi nie było dane obserwować tego zjawiska, bo urodziłam się ponad 30 lat temu3runer pisze: tak sobie myślę, że wtedy mimo tych karygodnych błędów typu przerybienie, złe warunki pojemnościowe, do d..py oświetlenie baniaki funkcjonowały, żadnych glonów, roślinki rosły i jakoś tak było pozytywnie



Edit:Moje pierwsze akwarium to był wielki słój po ogórkach, miałam wówczas 8 lat. Uprosiłam mamę, żeby kupiła mi 2 czerwone rybki i dwie białe. To były mieczyki i gupiki. Szybko przekonałam mamę do akwarium, kupiła mi je..bo nie wiedziała,że tak mnie to wszystko wciągnie. U mnie nikt w domu nie propagował akwarystyki, wręcz tego nie lubili, z bliższych mi osób, akwarium miał jedynie mój wujek, od którego dostałam 6 wielkich skalarów na 15-te urodziny. Ale wcześniej jeszcze były wojny z rodzicami, żwir im przeszkadzał,że zapycha umywalkę, że wodę rozlewam, gadanie po co ja podmieniam tą wodę i się kręcę?..nie było lekko.
Po szkole chodziłam do sklepu zoologicznego, kupować żywe jedzonko dla rybek.Kiedyś zobaczyłam wspaniałą rybę-dużego kiryśnika czarnoplamego, musiałam go mieć w swoim 70-litrowym wówczas akwarium(wtedy to był mój ocean


Niestety, ale później też były problemy z rodzicami, stale gadali..żyłam akwarystyką, ale zabierała ona dużo miejsca w domu i po ciągłych kłótniach z mamą...postanowiłam jej pokazać i wszystko jednego dnia zlikwidowałam, nie zostawiając sobie nawet jednej siatki do łapania ryb.Miałam już dość wysłuchiwania

Minęło tak może z pół roku, byłam w odwiedzinach u koleżanki i jej tata miał w domu..akwaria


Hm..trochę mnie skręciło z zazdrości i nie wytrzymałam, powróciłam do nałogu..wydałam całe kieszonkowe na akwarystykę, bez wiedzy rodziców przytaszczyłam do domu akwarium 45 litrów z najbliższego sklepu zoologicznego.Pomogła mi wspomniana koleżanka,w końcu to przez nią znowu powróciłam do nałogu

Trzymałam tam stadko brzanek sumatrzańskich i popularne wówczas rośliny akwariowe.
Następnie było 112-litrów roślinne, na szczęście już nie mieszkałam z rodzicami i nikt mi nie gadał.A teraz mam swoją 3-setkę i nie tylko

Ostatnio zmieniony 2011-12-29, 22:09 przez Zafira, łącznie zmieniany 1 raz.
"Podwodne Ogrody"
Z pasją ku wiedzy..
Strona w budowie
Z pasją ku wiedzy..
Strona w budowie
zafira rozumiem cię u mnie w domu katem akwarystycznym byłka mama.
To ona namówiła ojca zeby zlikwidował akwaria bo nie chciałem się uczyść niczego innego niz biologia, geografia i chemia.
zlikwidowali mi na 2 lata akwaria miałem tylko żółwia stepowego. Ale gdy mama niby to przypadkiem go wypuściła postawiłem ultimatum albo akwarium wraca albo się wyprowadzam. I akwaria wróciły miałem 40l, 240l i 120 w domu pruli się strasznie na mnie bo Tata miał swoje poglądy na akwaria ja swoje, a matka miała poglądy jak śwp. Leper
... musi odejść...
więc gdy miałem 16lat wyprowadziłem się z domu na początku było 1 akwarium panoramiczne chyb niecałe 40l, potem 50l, 80l, 160l, 240l 300l X 8
A teraz to sam nie wiem ile ma tego zalane zmienia się to dynamicznie.
z roślinami się pożegnałem po podwyżkach ceny prądu niestety ;(
To ona namówiła ojca zeby zlikwidował akwaria bo nie chciałem się uczyść niczego innego niz biologia, geografia i chemia.
zlikwidowali mi na 2 lata akwaria miałem tylko żółwia stepowego. Ale gdy mama niby to przypadkiem go wypuściła postawiłem ultimatum albo akwarium wraca albo się wyprowadzam. I akwaria wróciły miałem 40l, 240l i 120 w domu pruli się strasznie na mnie bo Tata miał swoje poglądy na akwaria ja swoje, a matka miała poglądy jak śwp. Leper
... musi odejść...
więc gdy miałem 16lat wyprowadziłem się z domu na początku było 1 akwarium panoramiczne chyb niecałe 40l, potem 50l, 80l, 160l, 240l 300l X 8
A teraz to sam nie wiem ile ma tego zalane zmienia się to dynamicznie.
z roślinami się pożegnałem po podwyżkach ceny prądu niestety ;(
A ja się dobrze uczyłam, nie tylko dziedzin bliskich akwarystyce,a i tak psioczyli. Tak to już jest z rodzicami, którzy nie lubią akwarystykiking pisze:zafira rozumiem cię u mnie w domu katem akwarystycznym byłka mama.
To ona namówiła ojca zeby zlikwidował akwaria bo nie chciałem się uczyść niczego innego niz biologia, geografia i chemia.


Ps. inni palili jointy, chodzili po dyskotekach(oby tylko..), a ja zakuwałam i miałam tylko ta swoją akwarystykę..i tak było źle


Ostatnio zmieniony 2011-12-29, 23:13 przez Zafira, łącznie zmieniany 1 raz.
"Podwodne Ogrody"
Z pasją ku wiedzy..
Strona w budowie
Z pasją ku wiedzy..
Strona w budowie
ja wygrałem 4 olipiady z Biologii
A i tak byłem matoł bo miałem 3 z polaka i maty zal....
kutwa przepisałem chyba milion kartek gdy usilnie rodzice usiłowali mnie wyprowadzić z dysortografi domowymi sposobami...
Dla mnie dzieciństwo było najgorszym okresem w zyciu za nic bym nie powtórzył ani minuty...
Ciągle tylko pretensje, kary i ***** nikt nie pomyślał ze wystarczy być świetny w jednej rzeczy , a nie średnim we wszystkim.
Jedni czytali Alfreda Hitchcocka albo Harego Potera ja wolałem ekologię Krebsa, Biochemię, biologie ochronę środowiska i czeskie ksiązki o kaktusach. Kaktusy to moja druga miłość trochę zapomniana przez brak miejsca. Kiedyś miałem 300 gatunków i pewnie drugie tyle odmian o to to dopiero była walka w domu jak matka wlazła na kaktusy kulosą przy zakładaniu firanki to przez okno wyleciało chyba z 15 doniczek... Mamuśka zredukowała plantacje o 90% w kilka lat po tym jak się wyprowadziłem...
A i tak byłem matoł bo miałem 3 z polaka i maty zal....
kutwa przepisałem chyba milion kartek gdy usilnie rodzice usiłowali mnie wyprowadzić z dysortografi domowymi sposobami...
Dla mnie dzieciństwo było najgorszym okresem w zyciu za nic bym nie powtórzył ani minuty...
Ciągle tylko pretensje, kary i ***** nikt nie pomyślał ze wystarczy być świetny w jednej rzeczy , a nie średnim we wszystkim.
Jedni czytali Alfreda Hitchcocka albo Harego Potera ja wolałem ekologię Krebsa, Biochemię, biologie ochronę środowiska i czeskie ksiązki o kaktusach. Kaktusy to moja druga miłość trochę zapomniana przez brak miejsca. Kiedyś miałem 300 gatunków i pewnie drugie tyle odmian o to to dopiero była walka w domu jak matka wlazła na kaktusy kulosą przy zakładaniu firanki to przez okno wyleciało chyba z 15 doniczek... Mamuśka zredukowała plantacje o 90% w kilka lat po tym jak się wyprowadziłem...
Ostatnio zmieniony 2011-12-30, 09:27 przez king, łącznie zmieniany 1 raz.
to ja miałem lepiej, nikt nie przeszkadzał, jedyne ograniczenie to miejsce, tylko kiedyś nie ciągnęło mnie aż tak do tego, był sobie nieduży baniaczek i sobie siedziałem i patrzyłem na pangę jak zasuwa od ściany do ściany :P wtedy to był dla mnie Mój Rekinek :P potem wariację z Kątnikami, bo takie małe nie były, jakieś traszki, kraby, żabki, kilka kotników, w sumie dopiero teraz mam fioła na tym punkcie :P
Ostatnio zmieniony 2011-12-30, 09:55 przez 3runer, łącznie zmieniany 1 raz.
Co by tu napisać... 

- Witek Miszczak
- Posty: 402
- Rejestracja: 2010-03-18, 12:37
- Lokalizacja: Brzustów/Będków
U mnie rządziła Babcia. Przeoczyła słoik 3 litrowy z gupikami na biurku
. Pewnej soboty będąc z kumplem na Bałuckim, który od 1,5 roku miał akwarium, znalazłem "okazję" - jakieś 70 litrów w ramie z, jak się później okazało odparzonymi szybami. Akwarium ustawiłem na 100 letnim chwiejącym stoliku, nasypałem piasku z piaskownicy, nalałem wody i... ucieklem z domu przed powrotem do domu Babci, wychodząc z założenia, że po pierwsze wstępny atak cholery mnie minie i po drugie baniak jest za ciężki, żeby go ktoś mógł wywalić bez mojej pomocy. Pojechałem po sklepach i nabyłem pierwsze dwie roślinki w życiu - Ceratopteris thalicroides w sklepie na Bednarskiej. Akwarium ciekło, ale czekałem, bo może się "zamuli", woda syf od piachu, ale czekam, bo może się "ustoi" (po 3 dniach przy szerokości jakieś 35 cm zobaczyłem blachę na piecu po drugiej stronie), ewentualnie strach spuścić, bo akwa sie zrobi lekkie i mi je wyautują.
Teraz dzieci na mnie ćwiczą tą metodę np. dzwoniąc z info o wpadkach w szkole
Nie wiem czy pamiętacie na starej Zjazdowej był przez jakiś czas rynek z rybkami. Wspominam dwie sytuacje, a nawet dwie i pół. Połówka to droga z autobusu na Brzezińskiej w zimie pod wiatr i powrót z baniakiem - gehenna. Ale do rzeczy: plac jest na górce i swego czasu przy mroźnej acz słonecznej pogodzie wraz z kumplem zobaczyliśmy ryby, które były tak kolorowe, że aż nam się wierzyć nie chciało, że takie istnieją. Kolega nabył za niemałe pieniądze to cudo - pędem do domu, do akwarium... qurcze - jakieś paskudne, ścierkowate - może jak się zaaklimatyzują, albo co?
Nic z tego, ale dobrze się sprzedały, bo znów zaświeciło słoneczko, w którym gębacz wielobarwny świetnie się prezentuje.
Druga w skrócie: Szaberplac tamże, leży grałka do akwarium, piaskowa, "Jaka moc tej grzałki? Eee, 70 watów. A, to nie, ja szukam setki. 70-tka, ale dobrze daje!"

Teraz dzieci na mnie ćwiczą tą metodę np. dzwoniąc z info o wpadkach w szkole

Nie wiem czy pamiętacie na starej Zjazdowej był przez jakiś czas rynek z rybkami. Wspominam dwie sytuacje, a nawet dwie i pół. Połówka to droga z autobusu na Brzezińskiej w zimie pod wiatr i powrót z baniakiem - gehenna. Ale do rzeczy: plac jest na górce i swego czasu przy mroźnej acz słonecznej pogodzie wraz z kumplem zobaczyliśmy ryby, które były tak kolorowe, że aż nam się wierzyć nie chciało, że takie istnieją. Kolega nabył za niemałe pieniądze to cudo - pędem do domu, do akwarium... qurcze - jakieś paskudne, ścierkowate - może jak się zaaklimatyzują, albo co?
Nic z tego, ale dobrze się sprzedały, bo znów zaświeciło słoneczko, w którym gębacz wielobarwny świetnie się prezentuje.
Druga w skrócie: Szaberplac tamże, leży grałka do akwarium, piaskowa, "Jaka moc tej grzałki? Eee, 70 watów. A, to nie, ja szukam setki. 70-tka, ale dobrze daje!"
umiłowani w Panu:king pisze:zafira rozumiem cię u mnie w domu katem akwarystycznym byłka mama.(
http://tnij.org/osq4
5 punkt (lub 4 w wersji przeklamanej)

Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez jabol, łącznie zmieniany 1 raz.